Jak nie prowadzić trudnych rozmów?
Przypomnij sobie trudną rozmowę jaką prowadziłeś ostatnio w pracy lub w domu.
Pewnie byłeś wkurzony lub wystraszony. Pewnie wiedziałeś, że masz rację i koniecznie chciałeś ją udowodnić drugiej stronie. Pewnie zostało Ci coś po tej sytuacji „na wątrobie”. Nie powiedziałeś wszystkiego co chciałeś. Sytuacja nie zakończyła się tak, jakbyś chciał. Nie usłyszałeś oczekiwanego „masz rację, niech będzie po Twojemu”!
Jakie błędy popełniasz w rozmowie, która jest dla Ciebie wyzwaniem? Co Cię blokuje? No i co możesz zmienić w takich trudnych sytuacjach w swoim podejściu i zachowaniu, żeby ich efekt był dla Ciebie bardziej zadawalający?
A może są okoliczności, w których powinieneś sobie odpuścić przygotowywanie sie i podchodzenie do trudnych rozmów?
Jak nie prowadzić trudnych rozmów 1 – Gdy nie wiesz kim jesteś
Niezależnie od kontekstu, bardzo często na szali trudnej rozmowy leży Twoja tożsamość. Potwierdzenie tego, czy jesteś „dobry”, „czy zły”. Jeśli „wygrasz” to będzie znaczyć, że jesteś czegoś wart. Jeśli przegrasz to okaże się, że Ty jesteś do niczego. Takie podejście do sporów, to powszechny błąd wynikający z relacyjnego sposobu zaspokajania potrzeby własnej wartości.
Jeśli w taki sposób myślisz o sytuacjach trudnych, najprawdopodobniej oznacza to, że jeszcze nie stanąłeś mocno na nogach jako dorosły, autonomiczny człowiek.
Twoja dorosła samoocena zależy od Ciebie, tego kim jesteś i chcesz być jako człowiek, od różnorodności i jakości ról jakie pełnisz a nie tego czy udowodnisz, czy nie komuś, że masz rację.
Żeby wyjść poza dotychczasowy, niesprawdzający się schemat wchodzenia w trudne sytuacje:
– pomyśl o tym, że w momencie trudnej sytuacji kwestie tożsamości liczą się dla Was obojga,
– przestań traktować swój obraz zero jedynkowo, zobacz i pielęgnuj swoją wielowymiarowość,
– pomyśl realistycznie i o sobie, i o drugiej stronie – nikt z nas nie jest ideałem, jesteśmy złożeni, daj do tego prawo sobie i drugiej stronie.
Jak nie prowadzić trudnych rozmów 2 – Gdy nie znasz swoich emocji
Jeśli prezentujesz powszechne podejście do emocji w sytuacjach trudnych – wyprzeć, zakryć, nie okazać, tracisz szansę na konstruktywne rozwiąznie problemu. Może być też tak, że jesteś tak nakręcony zachowaniem drugiej strony, że przerzucasz swoje emocje na nią – „a niech widzi co mi zrobiła!”
Jako dorosły, odpowiedzialny za siebie człowiek, musisz dać sobie prawo do odczuwania i konstruktywnego wyrażania emocji (tak, także w pracy!). Odpowiedzialnie wykorzystane emocji będzie Twoją wielką siłą. Kompasem, który poprowadzi Cię, w dobre miejsce.
Żeby wyjść poza dotychczasowy, niesprawdzający się schemat wchodzenia w trudne sytuacje:
– zaakceptuj, że silne emocje będą zawsze centrum trudnej sytuacji,
– przyjrzyj się swoim emocjom, naucz się je nazywać,
– zarządzaj emocjami długoterminowo,
– naucz się mówienia na fali emocji bez oceny drugiej strony – jeśli oceniasz w trakcie trudnej rozmowy jest ona z góry skazana na porażkę,
– staraj się zaadresować Wasze emocje przed przejściem do fazy rozwiazywania problemu.
Jak nie prowadzić trudnych rozmów 3 – Gdy jesteś nieobiektywny i nie jesteś badaczem
Nie wiesz, co to znaczy weryfikować hipotezę badawczą? Nie wiesz jakie błędy poznawcze popełnia każdy z nas, tylko z powodu specyfiki działania naszego umysłu? Najprawdopodobniej Twoje założenia zabijają możliwość efektywnego wyjścia z trudnej sytuacji.
Masz przekonanie, że „wiesz swoje” i zadaniem dla Ciebie w trudnej sytuacji jest przekonanie drugiej strony do tego, co Ty uważasz? Dokładnie wiesz jakie były motywy działania drugiej strony? Albo wiesz „kto jest w całości winien” i celem rozmowy jest dla Ciebie zmuszenie go do przyznania się? To masz też gotową receptę na fiasko rozmowy.
Żeby wyjść poza dotychczasowy, niesprawdzający się schemat wchodzenia w trudne sytuacje:
– przed rozmową zawsze przypominaj sobie o tym, że każdy z Was ma inną perspektywę, spojrzenie na tę samą sprawę,
– pomyśl o tym, że na pewno druga strona wie coś, czego Ty nie jesteś świadomy – m.in. o wpływie Twojego zachowania na nią,
– zmień cel rozmowy z ustalenia kto zawinił na wzajemne… poznanie,
– sprawdź (nie zakładaj) jak druga strona rozumie tę sytuację i z jakiego powodu,
– nie siedzisz w głowie drugiej osoby, nie zakładaj, że znasz jej intencje,
– podziel po równo Wasz wpływ na sytuację – ustalcie jak tu dotarliście – oboje gdzieś skopaliście Waszą komunikację.
Ważne wyjątki – Kiedy nie prowadzić trudnych rozmów – narcyzi i współczynnik MPO
Do tej pory w mojej pracy zawodowej zidentyfikowałam tylko jedną sytuację, w której nie warto przygotowywać się i angażować w trudne rozmowy. Szczerze mówiąc, z moim wrodzonym nastawieniem, że zawsze można się dogadać i że nawet z najtrudniejszej sytuacji można wyjść na pozycję win-win, trudno mi było przyjąć, że taki wyjątek w ogóle istnieje.
Jednak pracując w różnych organizacjach, w branży prywatnej, III sektorze i sektorze publicznym natykam się na sporą liczbę osób o tym profilu. Wypracowałam sobie nawet nieformalny współczynnik opisujący to zjawisko – liczba narcyzów na metr kwadratowy w organizacji. Uzależniam od niego szanse na wprowadzenie rzeczywistych optymalizacji w zarządzaniu i współpracy w firmie…
Dla Ciebie istotna jest wiedza, że niestety prawda jest taka, że nie dogadasz się z osobą z narcystycznym zaburzeniem osobowości. Narcyz, psychopata, socjopata, to nie są adresci, do których chcesz wyciągać rękę po raz kolejny.
Dlaczego z narcyzami to nie działa?
Charkterystyką tych zaburzeń jest to, że narcyzi nie mają 3, niezbędnych do rozwiązywania ważnych kwestii sporych, rzeczy.
Po pierwsze brakuje im zdrowej tożsamości – innych uważają jako przynależną część siebie a zatem nie dadzą Ci prawa do tego, żebyś był odrębną jednostką. Do utraty tchu i wszelkimi sposobami będą walczyć, by zatrzymać to złudzenie.
Po drugie nie mają empatii i kontaktu ze swoimi emocjami – nie są więc w stanie określić wplywu swojego zachowania na Ciebie, nie zrozumieją krzywdy jaką Ci robią.
Po trzecie błędy poznawcze zasłaniają im rzeczywistość – nie są w stanie określić poprawnie faktów, np. ich głównym mechanizmem obronnych jest racjonalizacja. Jeśli odszedłeś z zespołu kierowanego przez narcyza – powie innym, że znalazłeś lepiej płatną pracę lub sam zdecydował o Twoim zwolnieniu. Jeśli jesteś córką narcyzki i zdecydowałaś się uciąć z nią kontakt – znajomym będzie tłumaczyć Twoją nieobceność Twoim zapracowaniem lub tym, że zawsze miałaś problemy z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi… Zawsze znajdzie się super prawdziwie brzmiące wytłumaczenie sytuacji, którą ona spowodowała lub zawaliła, która ukrywa skutecznie jej odpowiedzialność. Narcyz święcie wierzy w prawdziwość racjonalizacji.
Zniwelowanie tych 3 deficytów wymaga karkołomnego procesu psychoterapeutycznego a podjęcie się udziału w leczeniu pozostaje poza Twoim wpływem – zależy tylko od decyzji osoby cierpiącej na to zaburzenie.
Tak więc przygotowywanie do trudnych rozmów z narcyzami, możesz czasem ograniczyć się do świadomej rezygnacji z udziału w skazanej na porażce potyczce…
W pozostałych przypadkach, które stanowią 90 parę procent Twoich interakcji walcz o jak najlepszy wynik rozmów dla Was obojga 🙂
*/*
Stawiasz na swój rozwój i nie boisz się trudnych pytań do samego siebie – zapraszam różnież do lektury mojej książki „Psychologiczny GPS. Jak zadbać o siebie, stawiać zdrowe granice i tworzyć budujące relacje”.
Uważasz, że ten wpis jest wartościowy? Skomentuj lub napisz mi w mailu! Chciałbyś dostawać informację o podobnych bezpośrednio na Twoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter, dołącz do mnie na fb, Instagramie Linkedin lub do grupy fb praca z sensem.
No i właśnie ja mam ten problem z mężem. Wg mnie jest narcyzem, ale nie został nigdy zdiagnozowany. Wiele razy proponowałam wspólną terapię, sama chodziłam do psychologa, a on odrzuca pomoc i moje sugestie. Twierdzi, że nie ma żadnych problemów, zwala odpowiedzialność za wszystko co robi na mnie, na swoich rodziców (tu akurat słusznie), na sasiadów, na nasze 2,5 letnie dziecko, albo na pogodę.
Niestety nie możemy zmusić człowieka do podjęcia leczenia. Najważniejsze to chronic siebie i dziecko przed skutkami toksycznej relacji.