Współczucie dla Siebie – SELF COMPASSION
„Ale ja nie chcę użalać się nad sobą!” „Boje się, że mnie to pogrąży jak zacznę się cackać z sobą”. Albo – „Skoro zrobiłam coś nie tak, powinnam czuć się źle, zasłużyłam!”.
Oto kilka klasycznych reakcji na propozycję by w trudnej emocjonalnie sytuacji potraktować siebie ze współczuciem.
Wielu z nas w momencie, gdy czujemy trudne emocje (smutek, lęk, złość itp.), gdy ponosimy porażkę, popełniamy błąd, robimy coś głupiego, coś nie tak, doświadczamy czegoś trudnego, reaguje samokrytyką, o ile nie samobiczowaniem ;). Co ciekawe, na pytanie czy w ten sam sposób potraktowalibyśmy przyjaciela – wołamy z lekką zgrozą „Nigdy!”.
A gdyby tak w momencie, gdy czuję się źle, zaliczyłam porażkę, zrobiłam coś nie tak, przeżywam trudne emocje, zamiast mówić „ogarnij się”, „weź w garść”, „musisz!”, zamiast użalać się nad sobą, ale i zamiast tłumić smutek, lęk, złość, ból emocjonalny, potraktować siebie samego jak najlepszego przyjaciela? Co, gdyby podejść do siebie ze współczuciem?
Współczucie dla siebie – nie tłumienie, nie zaprzeczanie
Nie chcemy czuć trudnych emocji – to zrozumiałe. Nie sprawia to jednak, że przestajemy je czuć. Poza tym – potrzebujemy ich, choć są nieprzyjemne (jak szczepionki, pilnowanie zdrowej diety, chodzenie do dentysty…).
Czasem jest tak, że na podstawie wczesnych, dziecięcych doświadczeń boimy się, że inni nas skrytykują („nie ma co użalać się nad sobą”), wyśmieją („to głupie, żeby płakać z takiego powodu”), zlekceważą to, co przeżywamy („no co Ty, czego tu się bać?!”, „daj już spokój.”) albo wręcz obwinią (”Coś z Tobą nie halo. Sam jesteś sobie winien, było nie robić xyz”).
Bywa, że nie akceptujemy trudnych emocji, bo mówimy do siebie: „To głupie. Nie jesteś już dzieckiem, nie powinieneś się tak czuć, a jeśli się czujesz, to widocznie coś z Tobą nie tak!” albo wręcz „Zasłużyłeś/zasłużyłaś!”.
Czy tak właśnie odzywałbyś się do przyjaciela w trudnej sytuacji?
Gdy nie akceptujemy i boimy się, że inni nie zaakceptują – tłumimy, zaprzeczamy, „dusimy w środku”. Nieprzyjemne emocje nie znikają wtedy, dalej są źródłem napięcia, dodatkowo jeszcze dokłada się nam jeszcze napięcie z tłumienia ich, ukrywania, krytykowania się za nie.
Współczucie dla siebie – nie pogrążanie się w emocjach (nie „użalanie się” ani „samopobłażanie”)
Gdy z kolei całkowicie zidentyfikujemy się z emocją, która się pojawia, damy się jej zalać, ryzykujemy, że stracimy z oczu resztę rzeczywistości. Jeżeli na chwile – to ok, to się nam wszystkim zdarza. Ale na dłużej stracić z oczu rzeczywistość nie pomaga funkcjonować zdrowo i szczęśliwie. Pogrążymy się w lęku, złości, żalu, zazdrości tak, że te emocje staną się pułapką uniemożliwiającą spojrzenie na to, co się zadziało w naszym życiu trudnego z innej perspektywy.
To trochę tak, jakbyś bliskiej osobie w trudnej sytuacji powiedział „O boże, to jest tak straszne, ze teraz usiądę tu z Tobą i będę płakać z Tobą, nic z tym nie róbmy, pogrążmy się w tym” i zaczął zalewać się z nią łzami. Albo „O boże, to jest tak straszne, że będę teraz się złościć z Tobą, dam się pochłonąć całkowicie mojej złości, nic innego nie będziemy robić tylko złościć się razem.” Wspierające?
Współczucie dla siebie – czyli co?!
Jak moglibyśmy inaczej (zdrowiej) sobie radzić z własnym bólem emocjonalnym – jeżeli nie tłumić go i nie pogrążać się w nim?
A gdyby tak
zobaczyć – zadziało się coś trudnego („Fakty są takie, że…”), przeżywam w związku z tym TO („tak się czujesz”).
A potem
potraktować się życzliwie, powiedzieć sobie serdecznie – tak jakby się mówiło do bliskiej osoby – „Rozumiem, masz prawo tak się czuć, ktoś inny też tak właśnie mógłby się poczuć w tej sytuacji; co mogę zrobić dla Ciebie?”
Współczucie dla siebie – po co?
Gdyby zapytać „Czy chciałabyś/chciałbyś być bardziej odporny psychicznie i lepiej się czuć?”, większość z nas odpowiedziałaby pewnie, że tak.
Jak wynika z wieloletnich badań naukowych doktor Kristin Neff, praktykowanie współczucia dla siebie ma właśnie takie konsekwencje. A poza tym – sprawia, że lepiej się uczymy i jesteśmy bardziej kreatywni – także w rozwiązywaniu trudności.
Nic dziwnego – gdy czujemy się bezpiecznie, zamiast włączać tryb przetrwania, możemy korzystać z wszystkich naszych zasobów. Ludzie, którzy czują się dobrze, bezpiecznie, mogą swoją uwagę i energię kierować na głębsze analizowanie, uczenie się i twórczość – aktywności odcinane w trybie przetrwania.
Współczucie dla siebie – jak je praktykować?
Zauważ, że dzieje się coś trudnego. Nazwij fakty – co się zadziało, jakie emocje to w Tobie budzi. „Jest mi trudno. Zdarzyło się to i to. Przeżywam wstyd/żal/lęk/złość – i jest to dla mnie bolesne.”
Zaproś się do zareagowania w życzliwy, nieoceniający, serdeczny sposób. Daj sobie prawo do emocji, które są. Spróbuj zrozumieć je i potrzeby, które za nimi stoją. Podejmij decyzję i powiedz sobie – „chcę być w tym co przeżywam – wstydzie, żalu/ lęku/ złości – dobry dla siebie, tak jakbym był dla przyjaciela; nie będę sobie dokuczać, będę dla siebie oparciem.
Przypomnij sobie, że wszyscy mamy takie same potrzeby, wszyscy przeżywamy trudne momenty, wszyscy jesteśmy niedoskonali, popełniamy błędy, głupstwa, zawodzimy siebie, innych, bywamy bezradni. Wszyscy tak mamy – tak mają ludzie – tylko nie zawsze przyznajemy się do tego przed sobą nawzajem, bo boimy się odrzucenia, krytyki. Ale czy Ty sam nie zaakceptowałbyś i odrzucił przyjaciela, bo ma trudne chwile/emocje/zdarzenia w swoim życiu? 🙂
Autorka wpisu: Natalia Achmatowicz – psycholożka, psychoterapeutka, kobieta w podróży wewnętrznej.
*/*
Stawiasz na swój rozwój i nie boisz się trudnych pytań do samego siebie – zapraszam różnież do lektury poradnika „Psychologiczny GPS. Jak zadbać o siebie, stawiać zdrowe granice i tworzyć budujące relacje”.
Uważasz, że ten wpis jest wartościowy? Skomentuj lub napisz mi w mailu! 🙂 Chciałbyś dostawać informację o podobnych bezpośrednio na Twoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter, dołącz do mnie na fb, Linkedin lub do grupy fb praca z sensem 🙂
Podoba mi się pomysł, żeby reagować na siebie tak, jakbym reagowała na podobną sytuację przyjaciela.
To praktyczna rada. Zobaczę, czy działa 😉
super!
warto przyznawać się – i przed soba i innymi – do swoich emocji. Nazwać je asertywnie, precyzyjnie, opisowo i bez oceny. Czasem już głosne powiedzenie „jestem zawiedziony i źle się z tym czuje, potrzebuje chwili ciszy” – pomaga rozladowac emocje. Fajny wpis 😉